Zdecydowanie moja ulubiona powieść, jak i ukochana jej ekranizacja. Historia nie tylko o przyjaźni, ale przede wszystkim o marzeniach. Nie będę się jednak rozwodzić nad tym, czy obsesyjna fascynacja ptakami tytułowego Ptaśka była dla niego zgubna. Nie będę się rozpisywała o tym, iż w moim odczuciu była to jego ucieczka przed otaczającą trudną rzeczywistością. Za każdym razem, historia ta bardzo mnie porusza.
Chcę się skupić na zacytowanych przeze mnie słowach Ala, przyjaciela Ptaśka. "Muszę się nauczyć żyć ze sobą takim, jakim jestem". "Muszę zacząć od nowa, zaglądając do środka, żeby stwierdzić, co tam naprawdę jest". Zajrzeć do środka. No właśnie, jak to jest z tym naszym zaglądaniem do środka, z tym naszym poznawaniem siebie? Z tym składaniem siebie do kupy po upadku? Nawet, jeżeli czujemy, że jakichś części brakuje, i że tu czy tam trzeba załatać.
Tym jest dla mnie miłość do siebie w praktyce. Ta przegadana relacja z samą sobą, z samym sobą. Doświadczenie jakiego nie da się opisać, ponieważ miłość się robi. "Kochać" jest czasownikiem. Kochać siebie oznacza, więc nie tylko mówienie sobie, że się siebie kocha (do czego zachęcam, gdyż mimo trudności jakie mogą się pojawiać na początku, z wypowiedzeniem tych słów, to uczucie jakie wyzwalają, skierowane do siebie słowa "kocham Cię", jest po prostu magiczne).
Łatwiej jest jednak kochać siebie, gdy wszystko jest w porządku, gdy wszystko się układa i jest po "naszemu". Trochę trudniej, gdy upadamy, czy coś nam nie wyjdzie, gdy znów zrobimy po staremu i wpadamy w automat. To jest właśnie ten moment, w którym tej własnej miłości potrzebujemy najbardziej. To na swoją miłość czekamy. Tylko my możemy sobie dać to, czego potrzebujemy najbardziej.
Dla każdego będzie to zupełnie, co innego. Każdy z nas boryka się ze swoimi demonami i słabościami. Każdy z nas ma swoje dzieciaki zombiaki ;) I jak to dzieciaki, potrzebują uwagi, akceptacji, przyjęcia i miłości. Po prostu zobaczenia i ukochania. Otulenia uwagą i obecnością. "Widzę Cię". "Nadal jesteś ok". "Nadal Cię kocham". "Pokaż mi, co chcesz mi powiedzieć".
Ja właśnie w taki sposób ze sobą gadam. W chwilach, gdy czuję się porzucona, odtrącona, gorsza, niewystarczająca, ukarana, niezasługująca, biorę się w ramiona :) Jestem przy sobie. Tak naprawdę. Obejmuję siebie totalnie uwagą i miłością. Gadam ze sobą. Prowadzę wewnętrzny dialog lub jadę do lasu i gadam w przestrzeń. Gdy gadam, o tym co czuję docieram do źródła. Do miejsca, w którym czuję, w którym się kotłuje, w którym boli, w którym jest rana. I patrzę. Przyglądam się temu. Akceptuję i nie oceniam tego, co czuję. W ten sposób uwalniam siebie. Puszczam to, co zalega, a jednocześnie siebie poznaję.
Przecież to moje. To moje wnętrze. To moje emocje. Moje rany. Nie stanowią o mnie. Nie definiują mnie. Potrzebują tylko mojej miłości. Potrzebują mojej obecności i uwagi. Potrzebują mnie. Poprzez różne sytuacje machają do mnie "hej, tu jestem", "hej, taka bywam", "hej, tego się boję", "hej, tego nie lubię", "hej, zobacz mnie".
Każdy z nas ma w sobie takiego Ptaśka marzyciela, uciekiniera. Potrzebuje On jedynie miłości i uwagi, aby nie odlecieć ;)
Namaste
Inu
fot. Archiwum własne
Film o miłości do siebie w praktyce:
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zabronione jest kopiowanie, tłumaczenie czy modyfikacja jakiejkolwiek części strony, w jakiejkolwiek formie i jakimikolwiek środkami, bez zezwolenia na piśmie autora. Udostępnianie treści możliwe tylko poprzez link, który przekieruje odbiorcę na adres strony autora.
Copyright © Esencja Mnie 2019 - 2024 | Polityka Prywatności