14 lipca 2022

Gdy się boję, daję sobie więcej miłości 

 

Czuję, że żyjemy w niezwykłych czasach ogromnej transformacji i często także uwalniania przez ciało tego, co nas blokuje i tu tak ważne jest co wybierzemy, czy pójdziemy w lęk i w to co widać na wierzchu, utożsamiamy się z tym, co widzi nasz umysł, czy odważymy się spojrzeć pod powierzchnię, spojrzeć głębiej i zaufamy, że nawet jeżeli tego nie rozumiemy to jest w tym dla nas dar.

 

Moją rzeczywistość kreuję w każdym momencie mojego boskiego życia. Bardzo często na nieświadomym poziomie, bo kto chciałby sobie wykreować chorobę, rozstanie, zdradę i wiele innych trudnych sytuacji, z którymi w moim życiu mierzyłam się wielokrotnie. Śmierć i lęk przed nią, a i w jej obliczu lęk przed samotnością, powieleniem schematu rodu, lęk przez stratą bywa we mnie tak silny, że zapiera mi dech, zabiera mnie w moje własne otchłanie, w ciemność, na samo dno emocjonalnego czucia.

 

Wielokrotnie lęk przed śmiercią sprawiał, że miałam wrażenie iż właśnie umieram. Świadomość traumy z dzieciństwa nie jest łatwa, ale jest ogromnie uwalniająca i nie chodzi tylko o znalezienie wytłumaczenia na to, co czuję. "Wszystko ze mną w porządku, po prostu jestem córką bez ojca". Nie. Tak też żyłam przez wiele lat, będąc już na drodze rozwoju duchowego. Znalazłam wytłumaczenie na moje stany odczuwania.. Ale nie o to chodziło.

 

Zrozumienie i akceptacja jest jednym z kroków w stronę pokochania siebie w pełni, bo inaczej siebie kochać nie chcę. Kochać w pełni pragnę wszystko. To co pięknie, ckliwe i chwytające za serce, a także to co miażdży. Wybieram tak, bo przyszłam tu doświadczać. Jestem tu nie tylko po to, by metamorfować ciemność do światła, ale i by w tej ciemności świecić najjaśniej jak potrafię na daną chwilę i kochać ten stan z całych sił. Kochać ciemność, być Strażniczką Przemiany, być Strażniczką Podziemia.

 

Dlaczego? Bo moja trauma nie wydarzyła się po to, abym przez całe życie szła z czuciem, że doświadczyłam bólu, że doświadczyłam ogromnej straty, więc mam prawo się bać. Owszem mam prawo się bać, niezależnie od tego, co wydarzyło się w moim życiu. Nie mam taryfy ulgowej z tego powodu. I piszę o tym z ogromną miłością, pokorą i szacunkiem do tego, z czym mierzyłam i mierzę się w moim życiu. Nie chcę nieść mojej historii jako wytłumaczenia na lęk, bo to nie działa na dłuższą metę. To ściąga w dół z litości. Nie jest samowspółczuciem. Nie jestem biedną, pogubioną dziewczynką bez ojca. Jestem silną i dzielną kobietą, która rozświetla mrok, która rozumie ból, która z miłością otula cierpienie, bo wiem czym jest.

 

Kocham moją historię, mój ród, moją mamę, mojego ojca, moich przodków i wszystko to, co jest za mną, co jest moim fundamentem, to na czym stoję, nie dlatego, że tak trzeba, nie dlatego, że nie mam wyboru i nie dlatego, że tak wybrała moja dusza i tego nie zmienię. Owszem nie zmienię, ale ja nawet nie zamierzam. Kocham i błogosławię moją historię, bo jestem z niej. Jestem z mojego ojca. Jestem z mojej matki. Kocham wszystko, czego doświadczyłam i co doświadczam, nawet wtedy gdy wyciska ze mnie łzy i otacza bezsilnością.

 

Kocham, bo mogę, bo pragnę. Kocham, bo kocham tu być. Tu w tym wszystkim co mam, z tym wszystkim co mam i z tym wszystkim, czego według mojego ego nie mam. Kocham ponad życie moje życie. Zawsze. Nie tylko wtedy, gdy jest tak pięknie, że aż do porzygu nudno. Zawsze, bo nieodłącznym elementem życia jest doświadczanie. Doświadczanie siebie w każdym stanie i momencie, doświadczanie pełni. Pełni. Zarówno szczęścia, jak i trudności. Ciemność jest iluzją. Świat nie jest dualny. Ciemność to brak światła, ale światło nie jest brakiem ciemności. Tak naprawdę światło jest zawsze. Ono jest zawsze. W moim sercu. W Twoim sercu. W nas.

 

Przez wiele lat nienawidziałam swojego życia. Siebie. Nie chciałam żyć. Nie chciałam tu być. Odczuwam ogromną tęsknotę za domem tym gdzieś daleko, chciałam by mnie zabrało, ale przecież jesteśmy jednym z Bogiem/Źródłem/Stwórcą/Wszechświatem. Jesteśmy iskrą boskości. Ona jest w nas, więc tak naprawdę tęskniłam za sobą i brak mnie sprawiał, że nie chciałam tu być. Zawsze szukałam siebie. W każdym trudnym doświadczeniu. Zawsze chodziło tylko o mnie i miłość do mnie. Tym jest metamorfowanie ciemności do światła. Jest poszukiwaniem miłości do siebie. Jest poszukiwaniem siebie.

 

Kocham Cię całym moim sercem, bo kocham siebie. Miłość do świata, zawsze z miłości do siebie się wywodzi.

Kochaj siebie. Z tym, co masz teraz, z tym w czym jesteś teraz. Wiem jak to jest, gdy serce rozrywa ból. Za każdym razem, gdy doświadczam bólu staję bliżej siebie. Za każdym razem, gdy doświadczam bólu wybieram miłość do niego. Pamiętaj, że cokolwiek wydarza się w Twoim życiu jest ważne, jest częścią Twojego doświadczenia, staje się więc częścią Ciebie, choć nigdy tym nie jesteś. Jesteś czymś więcej. Jesteśmy ważniejsi, niż nam się wydaje. Tworzymy ten świat. Twórz z serca. Jesteś ważna. Jesteś ważny.

 

Z miłością

Inu

 

Zapraszam do obejrzenia filmu "Lęk, a miłość do siebie" - który znajdziesz na górze artykułu.

Wszystkie odcinki Esencjonalnych Pogadanek znajdziesz w zakładce Projekty/Esencjonalne Pogadanki. Jeżeli poczujesz wartość zostaw po sobie ślad, będzie mi miło jak klikniesz subskrypcję, czy zostawisz komentarz.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Zabronione jest kopiowanie, tłumaczenie czy modyfikacja jakiejkolwiek części strony, w jakiejkolwiek formie i jakimikolwiek środkami, bez zezwolenia na piśmie autora. Udostępnianie treści możliwe tylko poprzez link, który przekieruje odbiorcę na adres strony autora.

Copyright © Esencja Mnie 2019 - 2023 | Polityka Prywatności