06 listopada 2019

Ciszacja

Cisza jest najpiękniejszą formą spotkania Siebie

 

Jedno z moich aktualnych wyzwań. Codziennie przez 30 dni spotykamy się on-line na fejsbukowej grupie "Cud Ciszy" utworzonej przez Ewelinę Stępnicką (jedną z moich ukochanym nauczycielek, która woli, gdy mówi się o niej przyjaciółka niż nauczyciel, ale dla mnie to jest ktoś więcej). Godzina 6.40 i 22.00. Z pozoru trudnego, bo od dłuższego czasu wstaję, między 5.30 a 6.30 na mój fenomenalny poranek. Z pozoru, ponieważ mój umysł walczy ze mną każdego dnia, wynajdując najróżniejsze powody do tego, aby zatrzymać mnie w łóżku – przyznam szczerze, że czasami mnie przekona ;) Zdecydowanie częściej jednak wstaję, ponieważ jestem dość zdeterminowaną i zmotywowaną do działania osobą. Rozkładam matę do jogi i autentycznie przez pierwsze minuty często, zaspana jeszcze, na niej leżę ;)

 

 

Ten wpis ma być jednak o ciszy, więc o moim poranku więcej opowiem innym razem.

 

Na grupie ciszujemy przez 15 minut – siedzimy w ciszy. Absurbalne się wydaje, wiem, bo po co ludzie łączą się przez internet, aby milczeć? A jednak. Grupa ma w sobie olbrzymią siłę. Motywuje bardziej i łączy swoją energią. Kocham za to Internet. 

 

Mój rozgadany umysł nie jest wcale tak łatwo wyciszyć.

Sposobów na niego szukałam dość długo. Gdy dopada mnie w medytacji jakaś niespokojna, niewygodna myśl "wsadzam ją na pędzący motor" tak mentalnie.

Po wszystkim z reguły nawet nie pamiętam, co mnie męczyło ;)

 

 

Moje początki z medytacją były po prostu katorgą. Mój umysł non stop gadał. Przetwarzał i analizował. Nawet o 2 w nocy, gdy się przebudzałam, on nadal był na pełnych obrotach.. The Toilet Voice. Znacie to? Idziecie do WC, a Wasz głowa przypomina Wam o tym, co niefajnego wydarzyło się w ciągu dnia ;).

 

Gdy pierwszy raz usiadłam do medytacji, mój kochany umysł stwierdził, że to jest czas dla niego. "O cudownie. Teraz powiem jej, co jest z nią nie tak" :D

 

 

Aktualnie wydaje mi się to zdumiewające, bo są dni, gdy medytuję cały czas. Czuję się w moim wnętrzu cudownie bezpiecznie i jest mi zwyczajnie.. hmm ciepło. Wymagało to jednak dużego zaangażowania. Wiem jak trudno jest zacząć. Wiem też, jak samo medytowanie może być trudne, nie tylko "technicznie", ale z uwagi na to, co wydarza się w naszym wnętrzu.

 

Żyjemy w czasach, gdy jesteśmy mocno bodźcowani tym, co na zewnątrz.

Dodatkowo sami zagłuszamy siebie muzyką, radiem, telewizorem. Też tak kiedyś działałam. Kocham muzykę i dźwięk. Codziennie jej słucham, głośno, na słuchawkach, na rowerze, w drodze do pracy. Wybieram jednak też i ciszę. Tv nie mam. Nie oglądam. Należę do tych osób, które jadąc do rodzinnego domu, dzwonią do mamy z pytaniem, jak się włącza ten cały sprzęt razem z dekoderem - Historia naprawdę prawdziwa ;)

 

 

W ciszy usłyszymy zdecydowanie więcej, niż podchodząc do danej sytuacji "z umysłu". Głowa jest cudowna. Nasz racjonalny umysł pomaga nam przetrwać i nie mam zamiaru umniejszać jego zbawiennych funkcji. Czuję jednak, że zdecydowanie za często korzystamy z niego, w momencie, gdy On ma najmniej do powiedzenia ;)

 

W ciszy możemy połączyć się ze swoim Centrum, ze swoim wyższym Ja

Możemy usłyszeć rzeczy poruszające naszą głębię. Możemy tą głębię "zobaczyć", poczuć ją wręcz namacalnie. Coś się w nas poszerza. Coś, co już nas nie karmi, odpada. Z taką intencją siadam do medytacji - transformuję, przekształcam, uzdrawiam, oddaję Wszechświatu to, co mi nie służy. Nawet się nie zagłębiam, czym to jest. Nie wnikam. Nie wysilam umysłu, aby rozumiał coś, co wydarza się poza nim, bez jego udziału.

 

 

Chyba, że mam wątpliwości dotyczące mojego działania w jakiejś sferze mojego życia. Wówczas, jak najbardziej pochylam się nad tym, co mną kieruje, jakie mam przekonania, dlaczego dokonuję takich, a nie innych wyborów. W najtrudniejszym dla mnie czasie "słyszałam", "czułam" to, co powinnam zrobić. Takie intuicyjne rozwiązanie. Nie słuchałam jednak. Odpychałam, nie wierzyłam. Na tamten moment po prostu się bałam. Wydarzyło się jednak i tak.. Oczywiście dla mnie najlepiej jak mogło, ale teraz już mojej intuicji nie lekceważę.

Teraz ufam sobie

 

 

 

Zatrzymuj się, więc kochany człowieku. Jak często tylko sobie przypomnisz.. W Twoim wnętrzu są same cudy i one czekają tylko na Ciebie.

 

Dziękuję, że czytasz.

Lov lov

Inu

 

 

fot. Archiwum własne

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. Zabronione jest kopiowanie, tłumaczenie czy modyfikacja jakiejkolwiek części strony, w jakiejkolwiek formie i jakimikolwiek środkami, bez zezwolenia na piśmie autora. Udostępnianie treści możliwe tylko poprzez link, który przekieruje odbiorcę na adres strony autora.

Copyright © Esencja Mnie 2019 - 2024 | Polityka Prywatności