Poczuj proszę to w sobie
Zapraszam Cię na cykl krótkich opowiadań z moimi lękami w roli głównej. Przedstawiam Ci ich, jako dwóch nietypowych chłopców.. W moim wyobrażeniu poznaję ich i próbuję oswoić, a pomaga mi w tym moja dusza.
Opowiadania, historyjki, bajki trafiają prosto do naszego serca. "Omijają" umysł, zanim ten zdąży powiedzieć, że to wszystko bzdura...
Wołałam do niej i nic. Cisza. Pusto. Tylko moje zwariowane myśli. Tylko moje szalejące serce. Jakby poza mną, nie było już nikogo innego na tym świecie. O tym, że wówczas "pojawił się" Markus z Edwardem już wiecie. Moje rozmowy z nimi nie przebiegały jednak pierwotnie tak ckliwie i wzruszająco. Pierwotnie to była wojna. Szarpałam się z nimi resztkami sił, nie chcąc przepaść. Desperacko nie pozwalając sobie utonąć.
Niestety utonąć trzeba było. Ja, potrzebowałam utonąć i poddać się, aby zobaczyć, co jest na samym dnie. Dlaczego Edward i Markus istnieją? Skąd się wzięli i przede wszystkim, co próbują mi powiedzieć? Oczywiste było to, że muszę ich puścić, pozwolić im odejść. Czułam jednak, na tamten moment, że są mi bardziej potrzebni, niż jestem w stanie to zrozumieć.
Postanowiłam, więc napisać.. Napisać do niej list. Przeprosić ją. Zapytać, co ona chciała tu robić. Dlaczego moja dusza chciała doświadczać życia i co mogę dla niej zrobić, aby mi wybaczyła, że jej nie słuchałam tyle lat?..
I nie zgadniecie.. Wiecie co Ona chciała?.. Pisać.. I mówić..
Zaczęłam, więc tworzyć dla niej i do niej. Zaczęłam nagrywać i kreować świat, jaki marzy moja dusza. Istota, dla której ja jestem spełnionym marzeniem..
Przedstawiam Ci zatem, Miję - moją duszę..
- Co tam ciągniesz? Co to za pudło? - Mija zapytała z nieukrywaną ciekawością.
- To.. A nic takie tam rupiecie, znalazłam w piwnicy. Całkiem zapomniałam, że jeszcze je mam - odparłam. Miała taką minę, że zachichotałam.
- W takim razie to musi być coś ważnego. Proszę, pokaż mi - nie dawała za wygraną.
- Edward powiedział, że mi się one zupełnie do niczego nie przydadzą i namawiał, abym się ich pozbyła, ewentualnie postarała się naprawić.
Mija spojrzała na biednego Edwarda, który jeszcze szybciej zaczął wyjadać lody ze swojej miseczki.
- Edziu, powiedz mi proszę kochany, dlaczego pomyślałeś, że to się już do niczego nie przyda? - zapytała łagodnie.
Edward bardzo speszony, jak zawsze długo zwlekał z odpowiedzią. Można było odnieść wrażenie, że Nicość, która go otacza pochłonie go bezpowrotnie - Bałem się, że będę już niepotrzebny. Poza tym to są nieważne rzeczy, nigdy do niczego nas nie doprowadziły.
- Skarbie, zawsze będziesz potrzebny - uśmiechnęła się do niego bez cienia złości, utulając całą przestrzeń wokół siebie. Miałam wrażenie, że śnieg topi się na podjeździe. Edward spojrzał na nią zaszklonymi oczami, w których było widać promyki nadziei - To są ważne rzeczy kochany. Doprowadziły nas do miejsca, w którym jesteśmy. Rozejrzyj się, przecież jesteś wyjątkowy - Spojrzał na mnie, czekając na potwierdzenie tych słów. Byłam w stanie się tylko lekko uśmiechnąć. Przecież kiedyś go nie lubiłam. Zawsze, gdy zaczynało się układać w moim życiu przychodził do mnie i mówił, że nie dam sobie rady, że się nie uda, że niemożliwe jest to, w co wierzyłam całą sobą. A teraz Ona mówi mu, że jest potrzebny i ważny. Nakłada mu znowu lody, już nawet nie kłócę się, że ja nie zjadłam dziś, ani jednej porcji. To nic... Moja zazdrość o Edwarda też jest ok. Może powinnam go jeszcze bardziej zaakceptować? W końcu to jeszcze dziecko. Ktoś mu kiedyś naopowiadał tych wszystkich bzdur, w które po prostu uwierzył. Nie jego wina.
Przytuliła Edwarda z wielką miłością, jaką tylko ona potrafi dać.
- Zostaniesz sama zobaczysz. Jej też nie będziesz już potrzeba. Zobacz w ogóle nie zwraca na Ciebie uwagi, tylko Edzio i Edzio, mazgaj. Ile lodów już dziś zżarł? O znowu ryczy - Markus wpadł niespodziewanie. Spojrzałam na niego z nieukrywanym zdziwieniem, skąd On się tu wziął i w ogóle gdzie był? Znowu na dziurawe spodnie..
- Markus, co się stało? - powiedziałam z uśmiechem. Mimo tej jego zadziorności kochałam go. Udaje silnego, a tak naprawdę jest kruchym i wrażliwym chłopcem. Tworzy wokół siebie otoczkę buntownika, aby nikt nie zobaczył jaki wewnątrz jest naprawdę - Nic, po prostu nie chcę, abyś znów została sama - powiedział ze smutkiem.
- Ale czego Ty się boisz? Ona nas nie opuści, to jest po prostu niemożliwe. Jest ze mną połączona. Nie może odejść - starałam się być najbardziej wiarygodna jak tylko umiałam. Markus tyle razy został porzucony, że uwierzył, iż nic nie jest na stałe. Chciałam, aby czuł się przy mnie swobodnie. Obejrzałam się i spostrzegłam, że Mija wpatruje się w nas z czułością. Wiedziałam, że mi pomoże. Wiem, że Markus i dla niej jest najważniejszy.
Moja próba zaprzyjaźnienia się z moją duszą. Moja próba zaufania jej, że wszystko zawsze jest dobrze. Moja próba uwierzenia, że Życie jest podróżą, jest w ciągłym procesie. To się wewnątrz mnie wciąż zadziewa. Są chwile, gdy mam ochotę zrzucić odpowiedzialność za moje nienajlepsze wybory na los ;) Są chwile, gdy mam ochotę powiedzieć "nie wierzę" i wrócić na kanapę życia, do strefy komfortu, gdzie ciasteczka i bunt ;) Są to jednak jedynie chwile, gdyż teraz już "wiem", że jestem bezpieczna zawsze i jestem chroniona zawsze i przede wszystkim zawsze jestem kochana ponad wszelkie wyobrażenia, a przecież tego właśnie poszukiwałam i tego właśnie Markus z Edwardem próbowali mnie nauczyć..
Namaste
ciąg dalszy już wkrótce...
Dziękuję, że czytasz
Lov lov
Inu
Każda z historii Markusa i Edwarda, jest całkowicie i totalnie wymyśloną, wyssaną z palca prawdą.
Każda z historii Markusa i Edwarda, jest najprawdziwszym, opartym na faktach, autentycznym kłamstwem.
Interpretuj dowolnie.
Zapraszam Cię na film, w którym opowiadam o Miji:
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zabronione jest kopiowanie, tłumaczenie czy modyfikacja jakiejkolwiek części strony, w jakiejkolwiek formie i jakimikolwiek środkami, bez zezwolenia na piśmie autora. Udostępnianie treści możliwe tylko poprzez link, który przekieruje odbiorcę na adres strony autora.
Copyright © Esencja Mnie 2019 - 2024 | Polityka Prywatności